Nowy rok to dla większości z nas chwila podsumowań, refleksji, składania obietnic i deklarowania postanowień na kolejny rok. Mówimy „w tym roku na pewno…”, „już teraz to się musi udać…” itp. itd. Niestety po kilku tygodniach przeważnie okazuje się, że z dnia na dzień słabniemy w naszych postanowieniach, aż w końcu w ogóle z nich rezygnujemy. Dlaczego tak się dzieje?
Dlaczego mamy dobre zamiary, zaczynamy z dużą energią a w miarę upływu czasu słabniemy, opadamy z sił? Wielu z nas ma tzw. „doła”, aż docieramy do dnia, który nazywamy Blue Monday…
Blue Monday
Jest to określenie najbardziej depresyjnego dnia w roku, przypadającego jakoby w trzeci poniedziałek stycznia. Jest to pseudonaukowy termin (ang. Smutny, przygnębiający poniedziałek) wprowadzony w 2004 roku przez Cliff Arnalla – brytyjskiego psychologa. Wyznaczał on datę najgorszego dnia w roku za pomocą wzoru matematycznego uwzględniającego: czynniki meteorologiczne (krótki dzień, niskie nasłonecznienie), psychologiczne (świadomość niedotrzymania postanowień noworocznych) i ekonomiczne (czas, który upłynął od Bożego Narodzenia powoduje, że kończą się terminy płatności kredytów związanych z zakupami świątecznymi).
Może nasza energia wystarcza na dłużej niż trzeci poniedziałek stycznia, ale prędzej czy później większość z nas ma swój Blue Monday, czyli dzień w którym zdajemy sobie sprawę, że nie damy rady i w konsekwencji- odpuszczamy. Jest oczywiście wiele powodów dlaczego tak się dzieje. Jednym z nich może być to, że nasze cele są mało realne, może formułując je nie braliśmy pod uwagę naszych zasobów i możliwości. Może byliśmy zbytnimi optymistami, chcieliśmy zbyt wiele. Kolejną przyczyną rezygnacji z naszych celów i postanowień jest również to, że zaczynamy z wielkim impetem, zbyt dużo energii poświęcając na początku, a tym samym napinamy naszą silną wolę do granic możliwości. Z tego powodu czasami słyszymy, że ludzie porzucający swoje postanowienia używają wymówek w rodzaju: „brak mi silnej woli”, „brak mi samodyscypliny”… czy nawet „brak mi sił…”
Często nie zdajemy sobie sprawy, że silna wola (samokontrola , samodyscyplina) są bardzo dobre, ale tylko na krótki dystans, na sprint. Aby dobiec do dalekiej mety w postaci sukcesu długoterminowego, trzeba mieć taktykę długodystansowca i umiejętnie rozłożyć siły, równomiernie na małe kroczki, tak aby wystarczyło na dłużej, na cały dystans, aby szybko nie zrezygnować. Kluczem do sukcesu naszych długoterminowych celów i postanowień choćby takich jak np. zmiana diety czy regularne ćwiczenia fizyczne jest mądre wykorzystanie silnej woli, samodyscypliny (na początku) aż do wykształcenia dobrego nawyku.Jak pisze Gary Keller w książce Jedna Rzecz „we wszystkich dyskusjach o sukcesie słowa dyscyplina i nawyk nieustannie się przeplatają.(…) wspólnie tworzą fundament pod przyszłe osiągnięcia”.
Cóż to jest więc ta samodyscyplina?
Według definicji jest to zdolność człowieka do świadomego kontrolowania swoim postepowaniem, umiejętność kontrolowania swoich emocji i zachowań. Ponieważ jest to bardzo świadome działanie, pobiera ono naszą energię i wyczerpuje ją.
Skąd to wiemy? W psychologii istnieje tzw. teoria wyczerpywania się woli. 20 lat temu dwóch psychologów, Roy Baumeister i Dianne Tice z Case Western Reserve University przeprowadzili eksperyment. Naukowcy w ramach badania podali grupie ludzi świeżo upieczone czekoladowe ciasteczka i miskę rzodkiewek. Części osób powiedziano, że mogą jeść ciasteczka lub rzodkiewki, pozostałym pozwolono jedynie podjadać rzodkiewki. Po pewnym czasie całą grupę poproszono o rozwiązanie zadania, które zostało skonstruowane tak, że... nie dało się go rozwiązać. Badacze chcieli po prostu sprawdzić, która grupa badanych wykaże się większą wytrwałością w dążeniu do jego rozwiązaniu. Okazało się, że osoby, którym zakazano jeść ciasteczek potrafiły pracować nad rozwiązaniem problemu średnio o 8 minut krócej od osób, którym pozwolono na jedzenie ciastek.
Badacze uznali, że powstrzymywanie się od przyjemności pozbawiły zasobów silnej woli badanych i nazwali to zjawisko „wyczerpywaniem się ego”.
Ich zdaniem rzuca ono światło na fundamentalny fakt dla natury ludzkiego umysłu: zasoby naszej woli są ograniczone i zużywają się z czasem. Powstrzymanie się przed zjedzeniem ciasteczek jest wysiłkiem dla naszej woli. Wola – zużywa mentalną energię, jest jak mięsień, który przy zbytnim wysiłku może nie wytrzymać obciążenia.
A co to jest nawyk?
Jak pisał Arystoteles: „Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy. Doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem.” Nawyk – to zautomatyzowana czynność, którą nabywa się głównie w wyniku powtarzania. Jak tworzy się nawyk?
W książce Siła Nawyku jej autor Charles Duhigg tłumaczy to między innymi powyższym obrazkiem, czymś co nazywamy pętlą nawyku. Otóż gdy pojawia się wskazówka (bodziec) to prawie równocześnie pojawia się pragnienie nagrody . Na przykład gdy pojawia się powiadomienie o nadejściu e-maila to prawie jednocześnie pojawia się pragnienie nagrody w postaci np. rozrywki (choćby oderwania się od trudnego/nudnego tematu). Aby to pragnienie zaspokoić ludzie sprawdzają e-maile prawie bez przerwy. Ileż razy na spotkaniach obserwujemy ludzi patrzących na ekran swojego komputera lub telefonu jak gdyby czekając na nie. A przecież jest sposób, aby takie zachowanie ograniczyć. Wystarczy włączyć powiadomienie o nadejściu wiadomości i znika bodziec, który uruchamia pętlę. Bez tego bodźca ludzie pracują efektywniej i są lepiej skoncentrowani na swoich zadaniach.
Powodem, dla którego odkrycie pętli nawyku jest tak ważne, jest fakt, że ukazuje on pewną podstawową prawdę: „kiedy rodzi się nawyk, mózg przestaje w pełni uczestniczyć w podejmowaniu decyzji".
Przestaje pracować ciężko (tak jak to się dzieje kiedy działamy używając samodyscypliny lub silnej woli) i nie wydatkuje dużo energii. Według badaczy szybkość wytworzenia nawyku zależy od wielu czynników, ale między innymi od zdolności do samodyscypliny – im bardziej jesteśmy zdyscyplinowani i potrafimy w początkowej fazie pracy nad nawykiem użyć owej samodyscypliny i pilnować się, by wykonać pożądane działanie.
Korzyści z wypracowania właściwych nawyków są niezaprzeczalne. Robimy właściwe rzeczy w dobry sposób , a do tego z upływem czasu, przychodzą nam coraz łatwiej, nie wydatkujemy na nie tak cennej energii. A więc nie ulega wątpliwości , że aby realizować nasze długoterminowe postanowienia warto skorzystać z obu sił: i woli i nawyku. Trzeba wykorzystać silną wolę i dyscyplinę, aby zadanie przerodziło się w rutynę, nawyk. Jak długo trzeba to robić? Ile trwa wyrobienie dobrego nawyku ? Kiedy osiąga się „punkt automatyzacji” czyli jaki jest czas potrzebny na to, aby osiągnąć poziom automatyzacji odpowiadający spadkowi wysiłku o 95% względem początkowego ? Badacze z londyńskiego University Collage przeprowadzili badania i okazało się, że wyrobienie nowego nawyku zajmuje średnio ok. 66 dni. Dawniej panowało przekonanie, że utrwalenie nawyku pozytywnej zmiany zajmuje 21 dni, ale przeczą temu współczesne badania.
...
Badania dowodzą, że ludzie z dobrymi nawykami lepiej sobie radzą w życiu. Warto więc użyć świadomie siły woli, aby wygenerować właściwy nawyk.Oczywiście nie jest to łatwe, a czasem nawet bardzo trudne, ale zapewniam, że warto próbować. Nelson Mandela powiedział kiedyś, “...że prawdziwy sukces to nie nigdy nie upaść, ale upaść i podnieść się”. Pamiętajmy o tym, gdy mamy zamiar machnąć ręką i mamy ogromną ochotę zrezygnować z postanowień wracając do starych przyzwyczajeń.